|
R E F E R E N D U M
|
Polska - 2003-06-09
Frekwencja - 58,82 procent, głosów na TAK - 77,41 procent, na NIE - 22,59 procent - to podane przez PKW przed 9 rano wstępne wyniki z niemal wszystkich obwodów.
Pierwsze reakcje w Polsce po ogłoszeniu wstępnych, sondażowych wyników:
"Nie ukrywam wzruszenia, jestem przekonany, że to wzruszenie podzielają miliony moich rodaków" - mówił prezydent. Szczególne podziękowania w swoim wystąpieniu skierował do Ojca Świętego, "człowieka, który patronował temu wydarzeniu od wielu, wielu lat". Zdaniem Kwaśniewskiego, "dokonała się rzecz wielka, Polacy w najbardziej demokratycznej formie, w ogólnonarodowym referendum powiedzieli "tak" dla przystąpienia Polski do Unii Europejskiej". "Możemy dziś pełnym głosem powiedzieć: wracamy! Wracamy do wielkiej europejskiej rodziny. Wracamy na miejsce, które Polsce i Polakom się należy za tysiąc lat historii i za wielką dzielność, którą Polacy wykazali w ostatnich kilkunastu latach, kiedy zmienili oblicze nie tylko tej ziemi, ale oblicze europejskiego kontynentu" - powiedział Kwaśniewski. Prezydent wyraził przekonanie, że "dzisiejsza decyzja otwiera dobre perspektywy dla narodu, dla państwa i dla młodego pokolenia". Mówił, że ta decyzja to także dobra nowina dla Europy. "Oto do struktur europejskich do Unii przystępuje duży, dumny i ambitny naród - Polska, o tysiącletniej tradycji i wielkich nadziejach na przyszłość, na tę przyszłość, którą razem z naszymi europejskimi partnerami, sąsiadami w tej wielkiej europejskiej rodzinie chcemy wspólnie budować" - dodał. Prezydent podziękował wszystkim rodakom, którzy głosowali. Przyznał, że to była decyzja o wielkim znaczeniu. Kwaśniewski dziękował także wszystkim, którzy wzięli udział w kampanii przed referendum. Ta kampania, jego zdaniem, różniła się od wszystkich pozostałych swoim społecznym wymiarem. "Było czymś naprawdę fascynującym widzieć organizacje pozarządowe, społeczne, regionalne i młodzieżowe w różnych miejscach Polski. Ludzi bardzo młodych i bardzo dojrzałych, którzy walczyli o to samo" - powiedział Kwaśniewski. Zdaniem prezydenta, kampania miała także wymiar ponadpartyjny. "Udało nam się stworzyć front proeuropejski. Front, który jest ponad podziałami historycznymi, ponad różnymi życiorysami, które nas przywiodły do tego samego celu, ponad przynależność do różnych partii politycznych" - powiedział. Według niego, to "nie przypadek, to świadomy wybór, to podjęta wiele lat temu decyzja, aby w tym ruchu uczestniczyć". To ona, zdaniem prezydenta, "spowodowała, że dzisiaj są tutaj w Pałacu Prezydenckim obok siebie Tadeusz Mazowiecki i Mieczysław Rakowski, Bogdan Lis i Leszek Moczulski, Piotr Nowina-Konopka i Krzysztof Piesiewicz, Artur Balazs i Marek Borowski, Marek Wagner i Marta Fogler". Prezydent dziękował także polskim mediom, które "z informacją referendalną docierali naprawdę wszędzie i wykazały się ogromną pracą w ostatnich tygodniach i ostatnich dwóch dniach". "Macie powody do satysfakcji, że ten wynik jest taki, jaki obserwowaliśmy" - dodał. Szczególne podziękowania Kwaśniewski skierował do Jana Pawła II, jak powiedział "człowieka, który patronował temu wydarzeniu od wielu, wielu lat". Jak zaznaczył, "Jan Paweł II, nasz wielki rodak cały czas był z nami". Prezydent dziękował Ojcu Świętemu za cenne rady i za to, że "przestrzegał przed niebezpieczeństwami, które są związane z tymi nowymi perspektywami dla Polski". "Za wszystko co Polak-papież uczynił dla nas w tej sprawie, a wiem o tym być może najwięcej z tu obecnych, chcę z całego serca, w imieniu Polski i Polaków podziękować" - mówił Kwaśniewski. Prezydent podziękował Kościołowi katolickiemu za zaangażowanie, za list Episkopatu, który, jego zdaniem, był ważnym wydarzeniem dla tego referendum i dla dotarcia z tym punktem widzenia do naszych rodaków. Kwaśniewski dodał, że trzeba również podziękować wszystkim rządom, parlamentom i politykom, którzy "tę drogę dawno rozpoczęli" zaczynając od rządu Tadeusza Mazowieckiego, a na gabinecie Leszka Millera kończąc. Kończąc swoje przemówienie prezydent powiedział, że to referendum jest kolejnym dowodem na to, że Polacy wykazują się umiejętnością dobrego finiszu. Przyznał, że po pierwszym dniu referendum obawiał się o wynik i frekwencję. "Wierzę, że kiedy już będziemy w Unii Europejskiej, to nauczymy się nie tylko świetnie finiszować, ale także codziennie pracować, wypełniać zadania, być konsekwentnymi od początku do końca" - powiedział Kwaśniewski. "Oto stała się rzecz wielka. Wracamy do europejskiej rodziny. To jest fakt. Jesteśmy w Unii Europejskiej" - powiedział Kwaśniewski.
"Jesteśmy obywatelami naszej Polski i naszej Europy. Wnosimy do Europy wielki polski potencjał, dumę naszego narodu, kwalifikacje naszych obywateli, zapał i chęć do pracy" - powiedział premier po ogłoszeniu wstępnych wyników referendum. Dodał że wnosimy to po to, by budować "dobrą, wspólną przyszłość". Miller podkreślił, że "dziś prawdziwym zwycięzcą tego referendum jest naród". "Chylę głowę przed narodem polskim" - powiedział premier. Dodał, że należy schylić głowę, "przed mądrością i wielkością naszego narodu, przed wielkością Polski". Szef rządu podkreślił także, że jest zaszczycony, że reprezentuje rząd, który był ostatnią zmianą w sztafecie przed Europą i pierwszą zmianą w sztafecie, która jest w Europie. Podziękował także Polakom, prezydentowi i papieżowi za to, że przyczynili się do wyniku referendum. Podkreślił, że dzięki wielu osobom "można było zdobyć klucz w Kopenhadze, otworzyć drzwi w Atenach i dzisiaj przekroczyć próg do wspólnego, europejskiego domu". "Cóż może mnie jeszcze spotkać lepszego i piękniejszego?" - pytał zadowolony premier w rozmowie z dziennikarzami. "Jestem szczęśliwy, albowiem los obchodzi się ze mną w sposób bardzo łaskawy - Okrągły Stół i teraz zakończenie wielkiego maratonu europejskiego. Brałem udział w dwóch wielkich wydarzeniach, ważnych dla Polski i ważnych dla Europy" - dodał. Podkreślił także, że czuje wielką radość i satysfakcję, że ogromna praca poświęcona wprowadzeniu Polski do UE nie poszła na marne. Miller dodał, że radość i satysfakcję czuje również dlatego, że "naród wolał sam decydować, a nie oddawać decyzje do parlamentu". "Naród nie potrzebuje pośredników w tej sprawie i bardzo słusznie" - podkreślił premier. Premier zdradził dziennikarzom, że w zakładach, w których ministrowie obstawiali wyniki referendum i poziom frekwencji, on obstawił 53 proc. "Przegrałem" - dodał premier, ale nie wyglądał na zmartwionego. Natomiast szefowa gabinetu politycznego premiera Aleksandra Jakubowska obstawiła 52,7 proc. frekwencję. "Też przegrałam, ale się bardzo z tego powodu cieszę" - dodała. Premier powiedział, że był bardzo zaniepokojony, gdy w ciągu dnia dochodziły informacje, że frekwencja oscyluje w granicach 33-35 proc. Zaznaczył, że miał wrażenie, iż ostatnie dwie godziny będą decydowały, dlatego, że była piękna pogoda i wielu ludzi wyjechało z miast, a potem chciało zdążyć przed zamknięciem lokali wyborczych. Miller powiedział, że cały czas dostawał meldunki jak wygląda sytuacja na drogach. "Gdy mniej więcej od godz. 16.00. okazywało się, że jest coraz więcej samochodów, które wracają do Warszawy i do innych wielkich miast, to odbyliśmy niewielką konferencję z policją, poprosiliśmy policję, żeby ułatwiała przemieszczanie się, żeby tworzyła zielone fale, poganiała kierowców, żeby niepotrzebnie ich nie zatrzymywać, żeby wszyscy zdążyli" - relacjonował premier. Pytany, czy wynik referendum pomoże w konsultacjach, jakie prezydent będzie przeprowadzał z głównymi siłami politycznymi w kraju, Miller powiedział, że "to nie ma większego znaczenia". "Dlatego, że ten wynik dotyczy przede wszystkim naszej przyszłości, przyszłości Polski, a nie przyszłości gabinetu. Ale oczywiście lepiej mieć ten wynik za plecami niż go nie mieć" - powiedział Miller. W Kancelarii zebrali się ministrowie, przedstawiciele partii politycznych, ludzie kultury, biznesu, nauki, reprezentanci organizacji uczestniczących w kampanii oraz dyplomaci. Zgromadzeni wraz z premierem śledzili najświeższe wyniki referendum i informacje na temat frekwencji. W Kancelarii byli m.in. wicepremierzy: Marek Pol i Grzegorz Kołodko, minister do spraw europejskich - Danuta Huebner, szefowa fundacji im. Roberta Schumana - Róża Thun, marszałek Senatu Longin Pastusiak oraz wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz. Sala, w której odbyła się uroczystość, przybrana została w kolory flag polskiej i Unii Europejskiej. Przygotowano też wiele rodzajów przekąsek i napojów. Wstępne wyniki głosowania powitano gromkimi brawami, zebrani wznieśli też toasty. "Leszek! Leszek!" - skandowali.
Wałęsa: strasznie się bałem
"Miałem wielkie obawy, bo w parlamencie zrobiono straszną rzecz, prowokację albo głupotę, bo jeśli powiedziano narodowi +możesz sobie robić jak chcesz, a my i tak przegłosujemy+, to ci ludzie nigdy nie powinni być w parlamencie. To są niebezpieczni ludzie i dlatego się strasznie bałem" - powiedział. Stwierdził, że "czuł się blisko przegranej". "To była ostania wielka przeszkoda, a jednocześnie sprawdzenie, czy pokojowe metody, które wybraliśmy - zło dobrem zwyciężaj, demokracją brak demokracji, czy to zadziała, czy jednak koszty nie są za duże i jednak naród podważy tę koncepcję. Czułem się już blisko przegranej, bo to byłoby zakwestionowanie wszystkiego(...). Okazało się, że nie jesteśmy przegrani i ja nie jestem przegrany, bo pokonaliśmy ostatnią przeszkodę" - powiedział Wałęsa. Według niego, teraz trzeba się zastanowić, gdzie w porozumieniach z UE są jakieś słabe punkty, bo są tam takie i przygotować plan dla Polski.
"Po to, żeby z kolei nas nie zabetonowano. Boję się, że może
nam grozić wielkie betonowanie, magazyny, będą zwozić tu złom, a więc jak
nie będziemy mieli jakiejś ochrony, to nie będzie dobrze" - stwierdził Wałęsa.
"To jest nasza decyzja. Przyjmijmy, że jest dobrze i myślmy teraz jak to wykorzystać" - powiedziała minister po ogłoszeniu sondażowych wyników referendum europejskiego. Huebner nie przewiduje, żeby były jakiekolwiek problemy z ratyfikacją traktatu przez państwa członkowskie. "Myślę, że możemy przyjąć, iż jesteśmy, wraz z tą naszą decyzją, w Unii" - dodała. Minister zaznaczyła, że trzeba jeszcze w pełni wykorzystać nadchodzące miesiące i dobrze się przygotować do członkostwa. Jej zdaniem, Polskę czeka kolejny, niesłychanie ważny etap. "Wszyscy wiemy, jak ważne dla wykorzystania szans jest dobre przygotowanie. Przed nami więc mnóstwo pracy" - powiedziała Huebner.
"To dobra decyzja. Dobra dla Polski" - powiedział PAP przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości. Nazwał referendalną niedzielę "dniem historycznej satysfakcji", podkreślając, że następne dni oznaczają dla Polaków podejmowanie ważnych wyzwań. "Dziś jest taki dzień historycznej satysfakcji, a jutro zaczyna się już okres ciężkiej pracy, mającej na celu walkę o wysoką pozycję Polski w Unii Europejskiej" - powiedział. "W Unii liczą się ci, którzy sami potrafią dbać o swoje interesy, budować potencjał gospodarczy i te chwile satysfakcji nie mogą nam zasłonić tego, co nas czeka w najbliższej przyszłości" - dodał. Jego zdaniem, powodzenie w walce o pozycję Polski "zależy od patriotyzmu, przygotowania polskiego państwa, polskich urzędników" i jest niezwykle ważne.
"Dziś silna Polska w Europie, to nie jest hasło, ale realny
cel polskiej polityki" - powiedział Ujazdowski.
"Proporcja głosów, między tymi, którzy poparli obecność Polski w nowej Europie a tymi, którzy wypowiedzieli się sceptycznie, jest bardzo wymowna" - podkreślił metropolita lubelski w rozmowie z PAP. Według metropolity lubelskiego, wyniki referendum powinny dać dużo do myślenia agresywnym eurosceptykom. "Przed referendum dominowały w listach do mnie głosy sceptyków, bardzo agresywne, bardzo krzykliwe. Teraz okazało się, że stanowią oni mniej niż 20 proc. Tę agresję trzeba przemyśleć, jeśli jej zwolennicy nie zamierzają odgrywać roli środowisk nieprzystających do polskiej rzeczywistości społecznej" - dodał. Metropolita lubelski powiedział, że jest mu "trudno zrozumieć euforię w gabinecie premiera". "43 proc. nieobecnych przy urnach, to szokująco wysoki procent. W tak ważnych wydarzeniach blisko połowa uprawnionych Polaków dystansuje się od wyrażenia swojej opinii - to musi prowadzić do pytania: dlaczego? Dlaczego nie przekonaliśmy ich? Dlaczego nie dotarliśmy do nich z argumentami?" - powiedział. Według niego, źle prowadzona kampania przedreferendalna spowodowała, że duża grupa Polaków nie poszła do urn. "Jakaś część tej grupy na pewno byłaby do zagospodarowania, gdyby nie to, że przygotowanie referendum powierzono +Rzeczpospolitej kolesiów+, którzy z wyjątkowym antytalentem podjęli powierzone im zadania" - powiedział abp Życiński. Metropolita uważa, że teraz trzeba wnikliwą uwagą objąć grupę Polaków, którzy nie wzięli udziału w referendum. "Bo musimy mieć świadomość, że te 43 proc. niezdecydowanych plus 18 proc. eurosceptyków, daje więcej niż połowę Polaków" - podkreślił. Abp Życiński uważa, że szukając przyczyn takiej sytuacji należy także "zastanowić się nad tym, co więcej mógł zrobić Kościół". "Zwłaszcza wymowna pozostaje tutaj sytuacja Radia Maryja, które w ostatnich tygodniach, jak nigdy wcześniej, wyraziło swoją opozycję w stosunku do nauczania papieskiego" - zaznaczył arcybiskup.
"W ostatnie dni przed referendum Jerzy Robert Nowak był w
tym radiu znacznie większym autorytetem niż Jan Paweł II. Ojciec Rydzyk
próbował wprawdzie desperacko powiedzieć, że z Ojcem Świętym się nie
dyskutuje, ale szybko został przywołany do porządku przez struktury, które
sam stworzył i okazało się, że odgrywa on w Radiu Maryja rolę dekoracyjną.
Natomiast zupełnie inne środowiska określają już styl tego radia, które po
raz kolejny wypowiedziało się w referendum zupełnie inaczej niż większość
społeczeństwa".
Frasyniuk zapowiedział, że UW weźmie udział w konsultacjach politycznych, na które jego partia została zaproszona przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Konsultacje rozpoczynają się od poniedziałku. Jednocześnie uznał, że dla premiera Leszka Millera, dzisiejszy wynik referendum to ogromny sukces, ale w Polsce "potrzebna jest zmiana warty". "Jestem bardzo zadowolony we wstępnych wyników. Wierzę nawet, że możemy przekroczyć 60 proc. - jeśli mowa o frekwencji" - podkreślił. Frasyniuk zaznaczył, że UW była jedyną partią, która od początku konsekwentnie mówiła "tak" dla Unii. "Nie było żadnego wahania, nie było żadnej koniunkturalnej gry" - podkreślił. Zauważył jednak, że trzeba też zastanowić się nad tymi wszystkimi, którzy nie wybrali się do urn. "To jest również nasza, UW wina i porażka, że tak duża część społeczeństwa odwraca się plecami do polityków" - stwierdził. Jego zdaniem, trzeba zająć się odrabianiem strat i zdobyciem zaufania tej części społeczeństwa polskiego. Frasyniuk powiedział też, że dzisiaj świętuje ale od poniedziałku wraca do normalnych zajęć, "tym bardziej, że prezydent Aleksander Kwaśniewski zaprosił nas na konsultacje". "Będziemy oczywiście na tych konsultacjach. Ale moim zdaniem prezydent zaprosił nas przedwcześnie. Należałoby zaczekać na reakcję polityków SLD" - wyjaśnił. Przewodniczący UW uważa, że premier Leszek Miller będzie miał ogromne szczęście i satysfakcję z wprowadzenia Polski do UE. "To jest ogromny sukces, ale premier nie będzie miał już większych sukcesów. (...) Potrzebna jest zmiana warty" - powiedział.
"Taki wybór był trudny, by w sytuacji ogłuszającej propagandy powiedzieć +nie" trzeba było mieć odwagę" - powiedział Giertych w niedzielę w TVP zaraz po ogłoszeniu sondażowych wyników referendum.
"Chciałbym się spotkać z tymi, którzy głosowali na +tak+ za pięć lat. Będzie rozczarowanie. Pojawiło się tyle obietnic, jak za komuny, które nie będą zrealizowane. Ludzie nic nie mają i nadal nie będą mieli" - powiedział PAP w niedzielę ks. Jankowski. Proboszcz parafii św. Brygidy spodziewał się, że większość głosujących odrzuci członkostwo Polski w UE, a tych, którzy poprą integrację będzie około 40 proc. Był też przekonany, że frekwencja w referendum nie przekroczy 50 proc.
"Gdyby zadecydował parlament, wiedzielibyśmy, jak kto
głosuje i kogo reprezentuje" - dodał kapelan stoczniowej "Solidarności".
"Mnie osobiście szkoda. Wielu spraw będą wielkie konsekwencje. I szkoda. Patrzmy dobrze, obserwujmy rzeczywistość. Manipulacja, doskonała manipulacja" - powiedział o. Rydzyk. Redemptorysta apelował do słuchaczy, aby nie tracili wiary i ducha. "Alleluja i do przodu. I do roboty. Trzeba bardzo dużo dobrego zrobić. Szkoda, że nie mamy mediów. Mamy za mało mediów" - mówił.
[2003-06-09] Teksty za PAP : http://dziennik.pap.com.pl/index.html?dzial=PRZEDREF |