Poezja

Joanna  Szubstarska

 

 

 

Mgła

Ciemna noc nie przeniknie
finezyjnych ruchów mgły,
nie podrze jej we wzlocie.
Z natury rozproszona,
co jest oznaką chwiejności
mgła ciągnie swój koniec od początku.
 

*****

Anioł

Dobro stało sie krzykiem,
wiktoria dni upadłego anioła
do niedawna wtulonego w czerń,
odpoczywająceg w cieniach gór.
Alleluja wybiela skrzydła,
przestrzeń tnie echo radością.
Anioł śpiewa.
 

*****

Czas

Drapieżna nuta przebrzmiała
znieruchomiała w kolejce za pauzą.
Oczekiwania bez miary
odliczane pustymi dźwiękami głosek
scierane w zawierusze wędrówek
bezwiednie, nagle i totalnie.
Czas przybiera postać ćmy
przy kolorowym abazurze życia.
 

*****

Na widnokręgu
już tylko smugi szkarłatu
przetarte różem
jutrzejszych kaprysów mrozu.
Nie ma przejścia
nawet dla samotników
niosących bagaże nagród
po turniejach codziennych trosk.
Umykają cienie
drażniąc wzrok, gubiąc kroki;
horyzont wtulony w niejasność
linią od - do kreśli dystans.
 

*****


Świat poszukuje
podróżników, wędrowców,
nawet spacerowiczów.
Ustawia statystów
w kolejkach po bilet dookoła,
otwiera skarbce, gasi wulkany.
Świat odsłania, ludzie-
zakrywają oczy,
mając cel budowę od nowa
po swojemu.
 

*****


Ludzkie życie ochraniane błoną
zabliźnia się, powoli
zrasta ze skórą świata
i promieniem niebieskim.
Niekiedy lepkie palce obcych
drą na fragmenty
połyskującą powłokę z ciałem,
balsamiczną ceramikę kości.
 

*****

 

Lekkość,
jakby byt nie znał grawitacji
i dotykał pyłu drogi,
jakby nie było ducha,
bo umysł zabrał
resztę puchu
i zanurzył w przestrzeni
bezbolesnej i tkliwej.
Wydaje się nieraz,
że ptaki pewniej
stawiają nogi
i mocniejsza jest ich
linia grawitacji.

 

*****

 

Horyzont gór
styka się
z fasadami domów,
ludzie dopasowują
do tej dekoracji
jedynie lekki chód.
Pochyły labirynt dróg
i pozioma mapa umysłów.
Pion nie istnieje,
światła niebios
odgradza pył spalin,
króluje tu słońce
i lustro,
w które wstąpić
próbują niemal wszyscy
wczesnym wieczorem.

 

*****

 

Bramy zmroku
Otwierają się powoli
Wskazując drogę
Tlącymi się płomieniami.
Ogród nocy
Zachowuje pozory misterium,
Chowając za filarami
Rozproszone kamienie mocy.

Zapalony kaganek,
Jasność sącząca się z dołu
- pozostawiam ludzkim oczom,
z powiekami
na wpół przymkniętymi.

 

*****

 

Mróz szkli
Moje oczy, jutro stopnieje
I zostawi martwe płatki,
Widoczne wszystkim.

 

*****

 

Szept
Wzmaga się
Próbuje sił z głosem,
przegrywa,
nie ustępuje
walczy z szelestem przestrzeni,
stapia się z krzykiem,
potężnieje.
Pozostaje szeptem siły.

 

*****

 

To tylko woda
Bez zapachu,
Niewzruszona
W swej naturze,
Odległa od  barw,
Nie przebita krzykiem,
A mieszcząca w sobie
Wszystko,
Nie odgrodzona,
Zapraszająca.
Woda -
Źródło i pełnia,
Szept kroczenia
I hałas lotu.
Lazur - drogowskaz.

Moje stopy
W wodach globu,
Jedność podległa uniwersum,
Zanurzenie w studni świata.
Małość więziona przez pełnie.
 

*****

 

Urok -
Drzazga ludzkiego oblicza,
Uśmiech - drwina z ogromu absolutu,
Tylko blask oczu
Podpiera człowieczeństwo.

Serce
 jak ptak w dłoni,
kruchość
jak testament w butelce,
woda
jak prośba drzewa,
milość
nakaz milczenia na zawsze.
 

*****
 

 



 Wykonanie oraz obsługa techniczna:     
info@polonia.be