Rektor deputowanym Europarlamentu


 -rozmowa z prof. zw. dr hab. Zdzisławem Chmielewskim,

 posłem do Europarlamentu, rektorem Uniwersytetu Szczecińskiego

 

      -Czym zajmuje się Pan w Europarlamencie?

      -Praca w Parlamencie Europejskim otwiera przede mną, nie politykiem, szansę szerszego spożytkowania zdobytych doświadczeń, poszerzenia pola publicznej służby. Nasz kraj i nasz region stają przed koniecznością jak najszybszego odnalezienia właściwego miejsca w europejskich strukturach, stworzenia przekonywującej podbudowy pod argumentację polskich oczekiwań. Sądzę, że wejście nowej dziesiątki do Unii tworzy znakomitą okazję „odświeżenia” niektórych, europejskich segmentów życia społecznego i gospodarczego.

       Europarlament, głęboko w to wierzę, ma zapewne w tym procesie swój zasadniczy udział. Moje natomiast uczestnictwo w tym szacownym gremium traktuję bardzo konkretnie. Z jednej strony chcę zaznaczyć swoją obecność w poszukiwaniach nowych traktów przywracających naszemu dostojnemu, staremu kontynentowi należną rangę we współczesnych przeobrażeniach świata; przy równoczesnym zachowaniu niepowtarzalnej, europejskiej tożsamości kulturalnej, jej historycznej rangi.

       Wyrażam przekonanie, że aby być tu skutecznym nie muszę wcale stosować wyrafinowanych zabiegów politycznych. Wierzę, że bardziej przydatne okażą się zawodowe umiejętności, rozeznanie w realiach dzisiejszego świata, a jak trzeba to i siła sugestii prezentowanych poglądów czy inspiracji.

      -Co Pan rozumie przez siłę sugestii?

      -Mam tu na myśli merytoryczną wartość poselskich argumentów, które decydują w Europarlamencie. Walczyć w ten sposób będę również o efekty mojej misji w wypełnianiu zobowiązań wobec kraju i regionu. Czuję się też upoważniony do pilotowania spraw szkolnictwa wyższego – edukacji i nauki.

      Europa szykuje się dziś do wprowadzenia w życie procesu bolońskiego – systemu kształcenia opartego na triadzie: trzy lata studiów licencjackich, dwa lata magisterskich i cztery lata studiów doktoranckich. Już dzisiaj wiemy, że kwestii tej zarówno w Strasburgu jak i w Brukseli należy odpowiednio przypilnować. Z praktyczną realizacją tego procesu wiąże się bowiem wiele problemów wymagających trudnych rozwiązań, niezbędnych działań przygotowawczych. A musimy za Europą nadążyć! Od tego także zależeć będzie perspektywa rozwojowa szkolnictwa wyższego ziem nadodrzańskich i nadbałtyckich, a tym samym i cywilizacyjna przyszłość regionu.

      -Szkolnictwo jest najważniejsze. Czym jeszcze będzie się Pan chciał zająć?

      -Moim obowiązkiem będzie również posłowanie w innych, najżywotniejszych dla regionu sprawach: kultury, samorządu, gospodarki itp. Kierowanie tak dużym ośrodkiem akademickim daje rektorowi nieograniczone możliwości kontaktu ze społeczeństwem, reprezentowanym w naszej Uczelni przez 36 tys. studentów.

       Obraz rzeczywistości społeczno-gospodarczej regionu, perspektywę spodziewanych przeobrażeń znajduje bieżącą weryfikację w postaci socjologicznych badań i sondaży różnych uniwersyteckich pracowni jak i studiach prowadzonych przez historyków, ekonomistów, politologów, prawników czy przyrodników. Warunek ich powodzenia upatruję we wzajemnym zaufaniu, umiejętnym „prowadzeniu” posła przez lokalne środowiska.  Nie zapominajmy przy tym, że ów poseł dysponuje swoim specjalnym biurem składającym się z dobrze rozeznanymi w zagadnieniach europejskich fachowców. Oprócz biura w Strasburgu placówka taka funkcjonować będzie także – co podkreślam – w Brukseli: administracyjnym centrum zintegrowanej Europy.

      -Jest Pan posłem do Europarlamentu z listy Platformy Obywatelskiej...

    -Platforma Obywatelska złożyła mi poważną propozycję. Uznałem, że tym razem rektor winien włączyć się, jako bezpartyjny, do pracy dla dobra naszego kraju i regionu. Pragnę, przy okazji dodać, że moje poglądy w najważniejszych kwestiach pokrywają się z programem Platformy Obywatelskiej. Opowiadam się bowiem za aktywną obecnością Polski w Unii, Polski coraz lepiej ekonomicznie, prawnie i administracyjnie przygotowanej. Bliskie mi jest również liberalne podejście do ekonomicznej rzeczywistości, uwzględniające wszakże uwarunkowania naszego kraju, a także lokalną specyfikę Pomorza Zach. i Ziemi Lubuskiej.

      -Co wspólnego łączyć dziś może jedną Europę?

      -Nie możemy zapomnieć o wartościach moralnych. Chrześcijaństwo tworzyło zarówno ideową jak i praktyczną podbudowę obecnej integracji, poczynając co najmniej od wieków średnich. Teraz, niektóre środowiska próbują straszyć szybkim narastaniem w Polsce laickich wzorów zachodnich. Czas wszechobecnego postmodernizmu, fali new age, modnych sekt z końca ostatniego stulecia jakby się wypalał. Historia nie usłuchała Fukujamy i nie skończyła się. Dalej trwa tak jak i chrześcijaństwo, które zgodnie z ukształtowaną stuleciami zasadą, po okresie wnikliwej obserwacji nowych trendów życia publicznego, odnajduje w nich należne sobie miejsce. Faktem jest, że życie duchowe zabieganego wokół doczesnych spraw współczesnego człowieka wymaga coraz mocniejszego wsparcia: refleksji, pogłębionej intelektualnie podbudowy. Tym bardziej się cieszę, że w Uniwersytecie Szczecińskim działa już Wydział Teologiczny łączący poniekąd myśl chrześcijańską (katolickiej proweniencji) Koszalina, Szczecina i Paradyża, nomen omen obszaru pokrywającego się z naszym okręgiem wyborczym. Wejście zatem Pomorza Zach. i Ziemi Lubuskiej, ich obecność w Unii zdają się mieć dobre ugruntowanie.

      -Jakie ważne zadania widzi Pan dla nowego Europarlamentu, który będzie się składał z posłów pochodzących z 25  krajów naszego kontynentu?

      -Nowy parlament będzie parlamentem okresu przygotowawczego do kompleksowych rozwiązań. Zatem i parlamentarzyści będą szukali w nim miejsca dla siebie, budując przy okazji wizerunek swojego kraju. Dostrzegam dwie drogi aktywności posłów:  zaistnieć w dyskusjach o przyszłym kształcie Europy – i tu wielka rola posłów ze wschodu, zwłaszcza tych apolitycznych, która może okazać się istotnym atutem.

      Aby nadążyć za USA Europę należy uwalniać z biurokratycznego gorsetu oraz zbyt  klasycznej bezproduktywności życia społeczno-gospodarczego. Druga droga, to zapobiegliwość w bieżących sprawach Polski i naszych północno-zachodnich regionów kraju, zarówno w trakcie strasburskich posiedzeń plenarnych, na brukselskich komisjach jak i poprzez nasze biura poselskie.

      -Czy nie będzie Panu trudno pogodzić swoich rektorskich obowiązków z funkcją posła Europarlamentu?

       -Uważam, że właśnie jako rektor, kierujący tak dużym ośrodkiem edukacyjnym, miałbym najkorzystniejszą sytuację: możliwość ciągłej weryfikacji dokonań Europarlamentu ocenami środowiska akademickiego. Dysponował będę ponadto pełnym rozpoznaniem oczekiwań tego środowiska wobec struktur unijnych, jak również środowisk, które pozostają w kontakcie z uczelniami. Za dobry przykład służył mi przez ostatnie lata pan Chris Patten, łączący funkcję wysokiego komisarza unijnego i rektora Uniwersytetu Oksfordzkiego. Taki argument może przekonać każdego.

   Reprezentuję środowisko akademickie. Z Uniwersytetem Szczecińskim jestem związany od początku. Po definitywnym przejściu do Uczelni z Archiwum Państwowego mogłem bez reszty skoncentrować się na tej największej na Pomorzu Zachodnim szkole wyższej: łączyć obowiązki dydaktyczne, naukowe i organizatorskie. Muszę przyznać, że miałem chyba trochę szczęścia. Niezmiernie motywująco np. podziałały na mnie wykłady i seminaria zapewniające bieżący kontakt ze studentami. Równolegle, do mojego życiorysu naukowego dopisywały się kolejne książki, stopnie, tytuły i awanse.

      Drogę do europejskiej opinii publicznej otwierały naszemu uniwersytetowi doktoraty honoris causa przyznawane wybitnym Europejczykom, takim jak: Jerzy Giedroyc, Hans Dietrich Genscher, czy wysokim unijnym komisarzom Chrisowi Pattenowi i Guentherowi Verheugenowi. Szeroki europejski rezonans zyskała papieska zgoda na utworzenie w Szczecinie Wydziału Teologicznego, który dopełni intelektualny potencjał oddziaływania Uniwersytetu, jego uczestnictwa w procesie dostosowawczym naszego regionu do wymogów integracyjnych.

      Przy okazji niejako chciałbym dodać, że sprawami Unii zajmowałem się w ramach moich wcześniejszych prac badawczych. Pisałem m. in. o zagadnieniu obecności Euroregionu Pomerania w strukturach unijnych oraz zjawisku przełamywania odwiecznych stereotypów polskich i niemieckich w ramach jednoczącej się Europy. Sprawy unijne stanowiły także przedmiot moich wykładów akademickich prowadzonych w Koszalinie.

      -Jest już więc Pan niejako prekursorem unijnym w Polsce. Życzę więc wielu sił do dalszej pracy dla Polski i Europy. Dziękuję też za rozmowę. 

      Leszek Wątróbski

 



 Wykonanie oraz obsługa techniczna:     
info@polonia.be