Bruksela, 30 kwietnia 2006
W niedzielę o godz. 12:00
w Kościele Notre Dame de la
Chapelle (place de la Chapelle w Brukseli)
odprawiona została msza święta za duszę Joe Van Holsbeeck,
który
stracił życie 12 kwietnia od ciosów zadanych nożem w biały dzień na dworcu
centralnym w Brukseli. O ten barbarzyński czyn oraz kradzież odtwarzacza
plików MP3 podejrzani są dwaj młodzi Polacy.
W nabożeństwie uczestniczyli rodzice chłopca, Polacy i
Belgowie polskiego pochodzenia oraz przedstawiciele polskiego korpusu
dyplomatycznego w Brukseli.
Tuż przed mszą, ojciec Joe powiedział, że wraz z żoną przyszedł na mszę,
by pokazać, iż nie potępia społeczności polskiej za to, co się stało. Tego
mógł dokonać każdy, z każdego kraju czy narodu i że nie trzeba patrzeć na
zabójstwo ich syna przez pryzmat narodowości.
Podkreślił też: "To dla nas bardzo ważne, że Polacy
wyrażają ból i swoje współczucie, że przepraszają także poprzez tę mszę".
Msza celebrowana była w trzech językach - po francusku, flamandzku i po
polsku - przez rektora Polskiej Misji Katolickiej na kraje Beneluksu
księdza prałata Ryszarda Sztylkę, który wygłoszoną homilię kirował do
licznie obecnych przedstawicieli trzech pokoleń: rodziców, młodzieży i
osób starszych.
Do rodziców ksiądz Ryszard Sztylka apelował: "Rodzice! Chcecie mieć
dobrych synów i dobre córki ? Miejcie czas dla dziecka, słuchajcie
go, rozmawiajcie z nim, nie wieszajcie mu klucza na szyi ! Na ulicy, w
parku, w klubie ono nie znajdzie miłości".
Do młodych przemawiał: "Młodzi! Za kilka lat wy będziecie kierować
światem. Bądźcie solidarni i ukierunkowani na potrzeby bliźnich. Nie
sięgajcie do kieszeni czy torebek ludzi słabszych, starszych, w metrze czy
tramwaju" - mówił.
Zwracając się do przedstawicieli najstarszego pokolenia, ksiądz Sztylka
prosił, by nie "kopać rowów pokoleniowych". "Nie mówcie, że wczoraj było
lepiej, a dziś jest gorzej; kochajcie młodych".
Do wszystkich rektor Polskiej Misji Katolickiej apelował o życie w duchu
wzajemnej miłości i poszanowania.
Liczna obecność
Polaków oraz Belgów polskiego pochodzenia na mszy nie była wyrazem
przyznania się do czegokolwiek (jak sugerowały niektóre wypowiedzi w
różnych mediach). Była wyrazem solidarności z rodzicami
oraz
wyrazem potępienia bestialskiego aktu. |