Konkurs Dziennikarski
dla
Młodziezy - edycja 2008
druga
nagroda
Imię i nazwisko: Piotr Banach
Wywiad z Piotrem Banachem
M : Czy mógłbyś nam w kilku słowach opowiedzieć o sobie?
Nazywam się Piotr Banach, urodziłem się w Polsce, w mieście Łodzi, 20 marca 1995 roku. Obecnie jestem uczniem pierwszej klasy liceum Mater Dei oraz pierwszej klasy gimnazjum szkoły polskiej im. Joachima Lelewela w Brukseli. Gdy miałem cztery lata, mój tata dostał propozycję pracy w Belgii, w polskim przedstawicielstwie przy NATO. Wtedy to przyjechałem wraz z rodzicami i siostra do Belgii, w której mieszkam juz ponad dziewięć lat.
M : Kiedy nauczyłeś się języka francuskiego i czy było to trudne?
Zaraz po przyjeździe do Brukseli, rodzice posłali mnie do przedszkola. Muszę przyznać, ze początki były trudne i niezbyt ciekawe, ponieważ nie rozumiałem ani jednego słowa, które moi nowi, francuscy koledzy do mnie mówili. Po prostu zostałem rzucony na głęboką wodę. Powoli jednak robiłem postępy i z czasem nauczyłem się wyrażać własne zdanie i komunikować z nimi. Myślę, że był to najlepszy sposób nauki języka francuskiego, najbardziej naturalny, polegający na słuchaniu innych dzieci i przebywaniu w ich towarzystwie. Kiedy dwa lata później rozpocząłem naukę w szkole podstawowej, byłem całkowicie przygotowany językowo i nie miałem żadnych problemów ze zrozumieniem. Z przyjemnością więc zacząłem uczyć się czytać i pisać po francusku.
M: Którym z języków wolisz się posługiwać?
Zarówno językiem polskim jak i francuskim posługuję się z dużą łatwością. Powiem więcej: lubię oba te języki i trudno mi stwierdzić, który z nich postawiłbym na pierwszym miejscu. Jedno jest pewne: żyjąc w kraju francuskojęzycznym i spędzając codziennie osiem godzin we francuskiej szkole, trzeba dołożyć szczególnych starań, aby utrzymać język polski na dobrym poziomie. Z pomocą przychodzi mi tutaj „polska szkoła” (mam na myśli Szkołę im. Joachima Lelewela przy Ambasadzie Polskiej w Brukseli), fakt że w domu rozmawia się w języku polskim oraz kontakt z kulturą polską poprzez czytanie i oglądanie telewizji.
M: Czy uczysz się innych języków obcych? Jeśli tak, to jakich?
Poza polskim i francuskim, od pięciu lat uczę się flamandzkiego, drugiego oficjalnego języka Belgii. Dla mnie jest on mieszaniną angielskiego z niemieckim. Mój poziom flamandzkiego jest wystarczający, aby służyć za tłumacza, gdy całą rodziną podróżujemy po Flandrii. W tym roku rozpocząłem również naukę łaciny i jest to mój ulubiony przedmiot, do którego w przyszłym roku z wielką radością dorzucę grekę. Chciałbym tutaj również wspomnieć o swoim przyjacielu, który nazywa się Victor, a z pochodzenia jest Hiszpanem. W czasie przerw, organizujemy „mini kursy językowe”, w czasie których Victor uczy się polskiego, a ja hiszpańskiego.
M: Czy masz wrażenie, że żyjesz na granicy dwóch światów i dwóch kultur?
Mam świadomość, że będąc Polakiem żyjącym w Belgii mam niepowtarzalną okazję do korzystania z bogactw kulturalnych obu krajów. Nie muszę i nie chcę dokonywać wyboru, ponieważ według mnie, te dwa światy nie wykluczają się wzajemnie, ale uzupełniają i wzbogacają. Po dziewięciu latach spędzonych w Belgii nie czuję się tu wyizolowany, a wręcz przeciwnie: mam grono dobrych przyjaciół, znalazłem już swojego dentystę, fryzjera i wiem jak trafić do kina. Co więcej, zapisałem się do biblioteki szkolnej, dzielnicowej, moi rodzice zabiera mnie regularnie do opery. Zwiedziłem najważniejsze miasta i zakątki Belgii, poznałem jej historię. Położenie Brukseli jest na tyle korzystne, że w ciągu kilku lat z rodzicami zwiedziliśmy najbliżej położone stolice-metropolie Europy: Londyn, Paryż, Amsterdam,...
M: A co powiesz o kulturze polskiej?
Wiem, że ktoś mógłby zadać sobie pytanie, czy dla osoby, która tak dobrze wrosła w środowisko Belgii Polska jest jeszcze ważna? Pomimo dziewięciu lat spędzonych w Belgii, nie tylko jestem Polakiem, ale również się nim czuję. Ważną rolę odgrywają tutaj częste wakacyjne wyjazdy do Polski. Nie kończą się one jednak tylko na rodzinnych spotkaniach. Rodzice dbają o to, abyśmy wraz z moją siostrą poznali Polskę i czuli się z nią związani. Każdego roku zwiedzamy wiec jedno z większych miast naszego kraju. Widzieliśmy już Warszawę, Kraków, Wrocław i Łódź. Poza tym w czasie pobytu w Polsce często chodzimy do teatru. Jedno z przedstawień, które podobało mi się najbardziej, to „Jaś i Małgosia”, wystawione w teatrze kukiełkowym oraz „Opowieści Hoffmana” Offenbacha w Teatrze Wielkim w Łodzi. Za każdym razem zaopatruję się również w dostateczny zapas książek i czasopism do czytania na cały rok. Ważną rolę w poznaniu polskiej literatury i kultury odgrywa również „polska szkoła”. Doceniam wysiłki całego grona pedagogicznego, które dba o to, aby uczynić nasze zajęcia jak najbardziej ciekawymi. Dowodem na to, że chcę aktywnie uczestniczyć w rozpowszechnianiu polskiej kultury za granicą jest fakt, że biorę udział w redagowaniu gazetki szkolnej w języku polskim. Ponieważ interesuję się historią, jestem autorem całej serii artykułów dotyczących tej tematyki.
M: Jak jesteś odbierany przez tutejszych kolegów?
W mojej obecnej szkole można spotkać młodzież różnych kultur, różnych wyznań. Jeszcze większa różnorodność panowała w szkole podstawowej. Pamiętam, kiedy w trzeciej klasie na dwudziestu dwóch uczniów przypadało osiemnaście narodowości i wspaniały pomysł mojej nauczycielki, która pozwoliła każdemu uczniowi w kilku zdaniach opowiedzieć o swoim kraju, poczęstować tradycyjną potrawą i przynieść kilka typowych pamiątek. W pamięci zapadł mi również wielki plakat, wiszący w korytarzu, z hasłem: „On ne doit pas s’aimer, mais on doit se respecter”, który zachęcał uczniów do wzajemnej tolerancji. Myślę, że jestem bardzo dobrze odbierany przez innych. Mój najlepszy przyjaciel jest Hiszpanem, chodź w gronie mych kolegów nie brak również Belgów, Włochów, i oczywiście Polaków.
M: Gdzie widzisz swoją przyszłość?
Na razie koncentruję się na tym, aby jak najwięcej nauczyć się w życiu i skończyć szkolę średnią z jak najlepszymi wynikami. Potem przyjdzie kolej, aby zadecydować, co chciałbym robić w przyszłości. Uważam, że dziś, gdy Europa się jednoczy, granice znikają, a odległości między krajami maleją, ważniejsze staje się to co robimy, niż gdzie mieszkamy.
M: Dziękuję, że zdecydowałeś się opowiedzieć nam o sobie. Uważam, że twoje refleksje staną się ciekawą lekturą, i to nie tylko dla twoich rówieśników. Życzę Ci dalszych sukcesów w szkole i w poznawaniu świata.
Piotr Banach |