Konkurs Dziennikarski
dla
Młodziezy - edycja 2008
trzecia
nagroda
Imię i nazwisko: Maciej Michalak
„Moja przyszłość w Belgii czy w Polsce?” – forma listu
Szanowne
Fatum!
Zwracam się do Ciebie z wielką prośbą o pomoc. Jestem
siedemnastolatkiem i wielkimi krokami zbliżam się do momentu
formalnie oznaczającego dorosłość. Mieszkam w Belgii od dwóch lat.
Wkrótce rozpoczyna się mój ostatni rok w amerykańskim liceum.
Niebawem zostanę postawiony przed arcyważnym wyborem – wracać do
Polski, czy zostać tutaj. Mam ogromny dylemat, jestem w kropce i
proszę Cię o wskazanie lepszej drogi. Zewsząd otaczają mnie głosy „życiowo doświadczonych” doradców. Wszyscy zgodnie, jednym chórem wołają: ZOSTAŃ! Mówią o wielkiej szansie, jakiej pozazdrościłby mi nie jeden polski rówieśnik. Twierdzą, że jest tu lepszy komfort życia, że perfekcyjnie nauczę się języka, zdobędę jakąś godną posadę i dostanę wysoką gażę. Ja zaś zadaję sobie pytanie: „Czy to wszystko da mi szczęście?” Swoje korzenie zapuściłem tak głęboko w polskiej kulturze, tradycji i społeczności, że pozostając w Belgii prawdopodobnie usechłbym niczym wyrwana roślina. Co z tego, że będę miał tutaj dom, dobry samochód i dużo pieniędzy? Nie w ten sposób pojmuję szczęście. Ja osiągam spokój ducha, kojąc głód zainteresowania życiem. Potrzebuję wzorców kulturowych, czegoś, co mnie natchnie na lepsze czucie i postrzeganie tego świata. W dniu 1 sierpnia chcę być w Warszawie, wczuć się w atmosferę wydarzeń roku 1944, posłuchać powstańców. Dowiedzieć się jakie uczucia nimi kierowały, dlaczego robili to, co robili. Co sądzą o dzisiejszym świecie, czy walcząc chcieli, aby tak wyglądał? Pragnę czuć Polskę całym sobą. Dyskutować z rodakami o naszej polityce, historii, sztuce i codziennych wydarzeniach. Próbować zmian na lepsze, działając aktywnie w jakiejś organizacji pozarządowej.
Jestem człowiekiem, który kocha sztukę, a przede wszystkim muzykę. Muzykę z przekazem. W Polsce roi się od undergroundowych zespołów, które chcą coś powiedzieć. Można znaleźć je w wielu dobrych klubach i pubach. Mówiąc o muzyce warto wspomnieć o festiwalach takich jak Przystanek Woodstock, Tyski Festiwal im. Ryśka Riedla - „Ku przestrodze” czy Off-Festival. Przystanek Woodstock to swoiste połączenie rozrywki z nauką. Obok widowiskowych koncertów, jest tu „Akademia Sztuk Przepięknych” na którą zapraszane są ważne osobistości polskiego życia społecznego. Zagościli tam ludzie bardzo wartościowi, od których można się dowiedzieć rzeczy niezwykle ważnych, tacy jak: Monika Olejnik, prof. Jerzy Bralczyk, Tomasz Lis, Anna Dymna oraz Dorota Masłowska. To właśnie na Przystanku Woodstock odbył się już dwukrotnie cykl „Spotkania trzech kultur”,
których
bohaterami byli przedstawiciele chrześcijaństwa (ks. Wojtek
Drozdowski, abp. Józef Życiński), judaizmu (Miriam Gonczarska,
Naczelny Rabin RP Michael Schudrich), oraz islamu (imam Aby Ali
Issa). Festiwalowi przyświecają hasła: „Stop Przemocy, Stop
Narkotykom!” oraz „Miłość, Przyjaźń, Muzyka”. Ideą Tyskiego
Festiwalu im. Ryśka Riedla jest również sprzeciw narkotykom.
Życiorys patrona festiwalu pokazuje jak łatwo stracić życie poprzez
podejmowanie złych decyzji. Mówi się tam także o tolerancji i
akceptacji odrębności. Panuje bardzo pokojowa atmosfera, ludzie się
szanują, dyskutując na wiele różnych tematów. Off-festival to
wspaniała szansa dla zespołów alternatywnych, tych nieobecnych w
mediach. Dla kogoś, kto nigdy nie miał styczności z powyższymi
przedsięwzięciami, jest to po prostu coś błahego. Lecz każdy, kto
tam był zawsze powtarza to samo: ”Dla takich chwil warto żyć.”. To
nie tylko zabawa, ale wielka pożywka intelektualna, wyzwalająca
kreatywność i dająca dobrą inspirację. Obok wielu innych, ważnym
wydarzeniem kulturowym jest także szczeciński Festiwal Artystów
Ulicy, gdzie zjeżdżają się twórcy sztuki z całego świata.
Znaczącą dla
mnie kwestią jest również polski teatr. Miejsce, w którym osiąga się
niespotykany stan ducha, często przeżywa katharsis oglądając
niebywale dobrą grę aktorską. Za każdym razem, po wyjściu z takich
spektakli nachodzi mnie jakaś refleksja.
Wyjątkowo
istotnym dla mnie wydarzeniem jest Finał Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy, który odbywa się zimą, co roku, na terenie
całego kraju. Zawsze chciałem wspierać ową akcję, zostać
wolontariuszem w ten magiczny dzień dla całego kraju i zbierać
pieniądze na cele związane z ochroną zdrowia, szczególnie zdrowia
dzieci.
Tematem
bardzo przyziemnym i jak najbardziej ludzkim jest sprawa polskiego
klimatu, tudzież krajobrazów. Porównując belgijską i polską pogodę,
bez większych obserwacji można zauważyć, że bardziej znośna jest
nasza aura. Nieswojo czuję się również w tak zurbanizowanej
metropolii jak Bruksela, gdzie szczyty wieżowców zasłaniają światło
słoneczne, rzucając przygnębiający cień na ulice tego miasta.
Zdecydowanie preferuję lokalizacje takie jak Szczecin, Wrocław czy
Poznań, gdzie ogrom zieleni, parków i licznych skwerów znacznie
poprawia nastrój i napełnia ludzi świeżym powietrzem.
Czuję, że w
moim kraju dzieje się dużo ważnych rzeczy, których po prostu nie
mogę przegapić. To wszystko jest dla mnie nieosiągalne w państwie, w
którym nadal przebywam. I wciąż siebie pytam: Czy rzeczywiście
studia w Polsce byłyby gorsze od tych w Belgii? Czy człowiek
ambitny, który ma swoje cele i chce coś osiągnąć w życiu, nie
poradzi sobie także w Kraju nad Wisłą? Czy polskie uczelnie
uniemożliwi szlifowanie języka angielskiego, zwłaszcza po mocnych
podstawach zaczerpniętych w szkole amerykańskiej? Podszepty obytych
z życiem, bliskich mi ludzi, homologicznie wskazują jeden szlak. Ja
jako istota ułomna, młoda, pełna ambiwalentnych myśli, a zarazem
niezłomna proszę Cię o pomoc, bo samodzielnie nie potrafię wydostać
się z tej matni. Decyzja należy do Ciebie drogie Fatum. Z poważaniem Maciek Michalak |