Konkurs Dziennikarski
dla
Młodziezy - edycja 2008
wyróżnienie
Imię i nazwisko: Marta Pytel
Moje pierwsze wrażenia, pierwsi koledzy i przeżycia w nowym kraju
Rodzice pracowali w Belgii a ja i moja siostra byliśmy u Dziadków w
Polsce. Widywaliśmy ich tylko w święta i w wakacje. Mama mocno za
nami tęskniła, więc postanowiła zabrać nas do Brukseli. Nie znałam
ani francuskiego, ani flamandzkiego kiedy rodzice postanowili wysłać
nas do szkoły. Rodzice mieli przyjaciółkę rodziny panią Elizabeth
Gossens, to ona pomogła nam przy zapisaniu się do szkoły. Początki
były trudne a zwłaszcza dla mnie, ponieważ poszłam do pierwszej
klasy nie znając ani słowa po francusku. Po szkole Pani Elizabeth
pomagała mi w lekcjach. W moim pierwszym dniu szkoły poznałam różne
kultury i ciekawych ludzi. Nigdy wcześniej nie widziałam dzieci o
ciemnych twarzach, kobiety noszące ciągle chustki i taką dużą szkołę
jak ta, do której uczęszcałam. Korytarze były przeogromne, obklejone
plakatami, wyobrażałam sobie że jest to duży labirynt, bo często się
w nim gubiłam. Moją nauczycielką była pani Maria, uczyła ona
pierwszą klasę. Na przerwie nikt nie chciał się ze mną bawić,
ponieważ byłam inna, nierozumna, odlegąła od ich świata. Na lekcji
uczyliśmy się literek, potem matematyki. Pewnego razu podczas
długiej przerwy podeszła do mnie nieznajoma dziewczynka. Miała ona
długie lśniące blond włosy, oczy błękitnoszare, piegi na nosie i na
czerwonych policzkach. Nosiła też różową sukieneczkę w czerwone
kropki. Podeszła do mnie jak nikt inny i zapytała, jak się nazywam.
Na początku nie rozumiałam, a potem powtórzyła swe imię i następnie
uniosła swój palec w mym kierunku. Nazywała się Laura i chodziła do
mojej klasy, kojarzyłam ją z moją najlepszą przyjaciółką Pauliną z
Polski. Podczas lekcji przychodziła po mnie pani Sylwia, to dzięki
niej tak daleko zaszłam i to ona pomogła mi przetrwać te trudne
chwile. Uczyła mnie języka francuskiego, czytała książki i pomagała
mi z lekcjami. Moja siostra nie chodziła do szkoły podstawowej,
ponieważ była jeszcza mała, lecz jednak musiała chodzić do młodszych
klas. Miała o wiele łatwiej, bo wcześniej zaczęła edukację w tym
kraju i mogła się nauczyć francuskiego. W szkole było w porządku,
ale były osoby, których nie lubilam. Były to Rebeka , Natalia i
Debora. Rebeka miała brązowe oczy, rude włosy i mały nos. A zaś
Natalia była jej przeciwieństwem, miała zielononiebieskie oczy,
blond włosy i duży nos. Debora była najładniejszą dziewczyną w
klasie, miała błękitne oczy, jasnobrązowe włosy i średni nosek. To
co u nich było złe, to że poniżały innych, uważały się za leprze a
szczególnie Debora. Zawsze na przerwie podchodziły do kogoś i go
przezywały lub nawet poniżały. Kiedy pani przychodziła i pytała się,
co się stało, to one odpowiadały, że nic i że one są niewinne. Miały
zawsze szczęście, bo były ulubienicami pani Fatimy, która zawsze je
broniła. Podczas pewnej przerwy tak jak co dzień, Laura podeszła do
mnie z prośbą, by się pobawić ze mną w berka. W tym momencie
podeszły również do do nas Debora, Natalia i Rebeka i zaproponowały
Laurze, żeby mnie zostawiła i stała się jedną z nich. Ona zaś
odmówiła i została ze mną, a Debora mi tego nie wybaczyła. Uważała,
że Laura jest zbyt fajna, by ze mną przybywała. Od tej pory zostałam
znienawidzona przez dziewczyny. Laura się tym nie martwiła i dalej
się razem bawiłyśmy.
Mieszkaliśmy z rodzicami w apartamencie na drugim
piętrze. Chodziliśmy prawie codziennie do parku. Następnego dnia w
szkole mieliśmy flamandzki, a potem wymianę klasami- pierwsza z
drugą. Robiliśmy wycinanki. Pod koniec lekcji przyszła po mnie pani
Sylwia i poszłyśmy razem innymi dziećmi do jej klasy. Dzisiaj uczyła
nas wyliczanki nauczającej nazwy różnych części ciała a brzmiała ona
tak:
„t?te, épaules, jenoux, pieds, jenoux, pieds}3x, j? ai des yeux des
oreilles, une bouche et puis un nez i na koniec t?te, épaules,
genoux, piesd, jenoux, pieds”. Potem zmagaliśmy się pomiędzy nami,
kto najszybciej to zrobi i się nie pomyli. Jak zwykle odpadłam
pierwsza, bo było mi ciężko to wszystko zapamiętać. Po dobrym czasie
ćwiczeń udało mi się wytrwać do połowy. Poza wyliczanką, pani Sylwia
uczyła mnie też języka francuskiego. Na samym początku mojej nauki,
pani Sylwia zaczynała od rzeczy podstawowych jak od literek,
powtarzała je, a potem prosiła, bym zrobiła to samo. Następnie
wzięłyśmy się za obrazki ich nazwę, czyli: „Ala ma ul, a w ulu są
pszczoły”- tylko po francusku. A innym razem uczyła mnie czytać.
Codziennie przychodziła po mnie do klasy i zabierała mnie do swego
biura, gdzie się znajdywała ogromna biblioteka z masą książek. Potem
wybierałam książkę i ją razem zgłębiałyśmy. Moją ulubioną książką
była ta o Egipcie piramidach i „La Belle et la B?te?”, czyli „Piękna
i Bestia”. Czasem pani decydowała, bo ja na okrągło wybierałam te
same. Po tej korepetycji miałam gimnastykę i trzeba było robić
fikołki. Bardzo dobrze mi wychodziły i pani mnie wyróżniła. Pewnego
razu to nie spodobało się dziewczynom i to były znowu Debora i jej
koleżanki. Przed moim przyjazdem to Debora była najlepszą uczennicą
w klasie, a jak ja przyjechałam, to ją prawie we wszystkim
wyprzedziłam. Na przerwie obiadowej byliśmy na dużym placu zabaw. A
więc siedziałam sobie spokojnie na ławce wraz Laurą, a Debora
przechodząc obok mnie, nagle potknęła się. Natalia pobiegła po panią
Fatimę i zasugerowała, że podstawiłam nogę Deborze, Rebeka to
potwierdziła. Laura zaś mnie broniła a ja nie wiedziałam o co
chodzi. Pani Fatima uwierzyła Natalii i postawiła mnie przy murze i
zakazała Laurze do mnie podchodzić. Było mi strasznie smutno i
głupio, że nie mogłam się obronić. Zaczęłam płakać. Cała sprawa
zakończyła się na tym, że nauczycielka dowiedziała się w końcu o
podstępie Debory i iej koleżanek. Złym dziewczynom nie udało się tym
razem.
Już na
Święta wielkanocne umiałam poprawnie się porozumieć. Moje stopnie
wyglądały dobrze, z matematyki dostałam piątkę minus, z francuskiego
czwórkę plus, z flamandzkiego trójkę plus a z gimnastyki szóstkę
minus. Jeszcze raz Debora miała powód, by mi dokuczać.
W
połowie trzeciego semestru zmarł mój dziadek i pojechaliśmy do
Polski na pogrzeb. To mój dziadek z babcią pilnowali nas, kiedy
rodzice pracowali w Belgii. Mama to bardzo mocno przeżyła. Potem
wróciliśmy do Belgii, by skończyć szkołę. Na szczęście umiałam
nadrobić zaległości. Na przerwie w dniu powrotu Laura do mnie
podeszła i mnie mocno przytuliła. Następnie podeszła do mnie Debora
z koleżankami i zaczęła się ze mnie naśmiewać, a ja jej na to, że
gdyby przeżyła to co ja, to by się załamała. Powiedziałam jej też,
że nie jest łatwo zaczynać pierwszą klasę, nie znając ani grama
francuskiego i być dręczona przez trzy dziewczyny za niewinność. W
tym momencie zrozumiały, że naprawdę źle robią i od tej pory dały mi
spokój. Mama wraz z panią Elizabeth poszły do pani Marii by wytłumaczyła im moje szkolne położenie. Na szczęście nic mi nie groziło. Następnego dnia pani Sylwia jak zwykle po mnie przyszła do klasy i wraz ze mną poszła w kierunku jej biura. Tam usiadłyśmy przy bibliotece i zamiast czytać dała mi kartkę i wytłumaczyła mi, że chce mnie zgłosić na konkurs pomysłowy. Który polegał na wymyśleniu najciekawszej uroczystości. Więc zgodziłam się i pani mi pomogła to umieścić na kartce. Moim pomysłem było to, żeby ochotnicy zaprezentowali za pomocą strojów ludowych ich kultury i zwyczaje, a zakończyli uroczystość, oferując przysmaki typowe dla danego kraju. Na wyniki musiałam czekać około dwóch tygodni. Aż przyszły wyniki, zajęłam pierwsze miejsce! Na uroczystości ja i moja siostra przebrałyśmy się za Krakowianki, a jako przysmak mama przygotowała bigos. Koniec roku zdałam celująco, a to nie zdarzyłoby się gdyby nie pomoc życzliwych osób, takich jak Pani Elizabeth Gossens, która pomogła mi w szkole i wspierała mnie cały czas, Pani Sylwia, dzięki której osiągnęłam tak wiele, moich rodziców, którzy zawsze byli przy mnie w trudnych chwilach. Laura, która najwięcej mi pomogła, nie pozwoliła mi się zagubić, wspierała mnie w trudnych momentach i w każdej chwili. Pozywywne było, to, że zdałam do następnej klasy, ale dramaten dla mnie była wiadomość o wyjeździe Laury. Nogdy więcej już jej nie zobaczyłam. Kiedy jest mi jej brak, wtedy wspominam dobre chwile spędzone razem.
Marta Pytel |